sobota, 7 stycznia 2012

Historia rodziny Proczków spisana przez Michała Bożka



Postanowiłam dodać historię żydowskiej rodziny spisaną przez Michała Bożka. Uważam, że warto ją przeczytać i pomyśleć o tym jak było ciężko Żydowm w czasach wojny.





W Łaskarzewie oraz jego okolicach żyło kilka tysięcy Żydów przed 1 września 1939 r. Okres wojny przeżyło kilkunastu, może kilkudziesięciu. W zasadzie spotkało to całą społeczność żydowską zamieszkującą przedwojenną Polskę.

Dnia 9 grudnia 1942 roku, w wiosce Kolonia Dąbrowa, w okolicach Łaskarzewa, doszło do jedynego znanego w całym powiecie garwolińskim mordu na Polskiej rodzinie, która ukrywała Żydów. Postępowanie Niemców, można rzec, było standardowe. Kilkunastu żandarmów (plus ewentualnie kilku funkcjonariuszy gestapo) otoczyło zagrodę Tomasza Proczka, po czym dokonali egzekucji jego i jego rodziny. W gospodarstwie znaleźli dwóch Żydów ukrywanych przez rodzinę Proczków, którzy zostali zastrzeleni podczas ucieczki.

Rodzina Proczków składała się z 7 osób. Był to Tomasz Proczek, urodzony w 1874 r., jego małżonka – Jadwiga Proczek, urodzona w 1886 r., najstarsza córka Marianna Sieńska(z domu Proczek, urodzona w 1914 r.), córka Natalia (urodzona w 1920 r.), syn Stanisław (urodzony w 1923 r.) oraz najmłodsza córka Aleksandry, która miała wówczas 12 lat. Był jeszcze najstarszy syn Tomasza Proczka, Jan, który miał już własną rodzinę i mieszkał w oddzielnym domu, ale na tym samym gospodarstwie.

Niemcy, wkroczywszy do ich domu zamordowali piątkę z nich, a mianowicie: Tomasza, Jadwigę, Mariannę, Natalię oraz Stanisława. Najmłodsza córka, Aleksandra, ocalała tylko dlatego, gdyż przebywała u sąsiedniej rodziny Nowotniaków.

Ze wspomnień jedynej ocalałej wynika, że Niemcy zastrzelili rodzinę Proczków na podwórku. Zwłoki pozostawiono tam, gdzie zostali zastrzeleni członkowie rodziny. Według relacji syna Jana Proczka, Mieczysława, który jako małoletnie dziecko widział śmierć swojego dziadka i rodziny, Niemcy zrabowali buty zabitemu Stanisławowi. Były to tzw. oficerki, które są widoczne na zdjęciu. Niemcy ograbili gospodarstwo Proczków ze wszystkiego co miało jakąkolwiek wartość.

Po opuszczeniu wsi przez Niemców ciała rodziny zostały poznoszone przez sąsiadów do stodoły. Córce Aleksandrze, wówczas 12 letniej dziewczynce, nie pozwolono oglądać tej zbrodni. Pochówkiem zwłok zajął się syn Jan, którego uratowało to, że mieszkał w oddzielnym domu. Zwłoki spoczęły na cmentarzu parafialnym w Łaskarzewie.

Oprócz zamordowanej rodziny Proczków, zostali również zamordowani dwaj Żydzi. Nie wiadomo o nich właściwie nic oprócz tego, że pochodzili z Łaskarzewa i byli szewcami. Wiadomo też, ze znali się z rodziną Proczków jeszcze przed wojną. To, ile czasu byli ukrywani oraz ich tożsamość prawdopodobnie nigdy nie zostanie ustalone z prostej przyczyny – im mniej osób wiedziało, tym bezpieczniej było dla ukrywających i ukrywanych. Prawdopodobnie o ukrywaniu Żydów wiedzieli tylko najstarsi z rodziny, dzieci lepiej było nie wtajemniczać w tego typu sprawy. Jak było to ważne i przestrzegane niech świadczy fakt, że nawet córka Aleksandra nie wiedziała nic o takiej sytuacji.

Dla obrazu całej sytuacji, należy wspomnieć, że z końcem września rozpoczęła się likwidacja getta w Łaskarzewie (miejscem Zagłady był obóz koncentracyjny w Treblince, ale co najmniej kilkudziesięciu zginęło na terenie miasta i w pobliskich lasach).

Zapewne ci dwaj Żydzi ukrywani przez rodzinę Proczków, byli uciekinierami z getta lub, co również jest prawdopodobne, znaleźli się tam wcześniej. Mogli się również ukrywać w lesie, ale prawdopodobnie na okres zimy Tomasz Proczek udzielił im schronienia. Jak było dokładnie – raczej nie poznamy już nigdy. Świadkowie, którzy mogliby cokolwiek powiedzieć, już nie żyją.

Wedle pisemnej relacji Pani Aleksandry Sroki ( z domu Proczek): „ Jeden Żyd uciekając w kierunku gajówki do lasu został zabity i tam pochowany przez sołtysa, sąsiada Górkę. Natomiast drugi Żyd uciekał w kierunku majątku dziedzica Uścieniec i tam został pochowany”.

Szczątki ich prawdopodobnie znajduję się tam, gdzie zostali zastrzeleni i pochowani do dnia dzisiejszego. Wątpliwe jest raczej, aby ktokolwiek odważył się wykopywać ich w czasie wojny, zresztą pochówek z powodu zniszczenia nie mógł odbyć się na kirkucie. Po wojnie taka akcja również mogła wzbudzić zainteresowanie władz komunistycznych, zatem ekshumacji nie przeprowadzono.

Należy sobie też odpowiedzieć na pytanie: skąd Niemcy wiedzieli o ukrywaniu Żydów? Przyjechali w sposób zorganizowany, do konkretnej osoby, na konkretny adres z samego rana. Mało prawdopodobne jest, że obserwowali okolice i przypadkowo odkryli Żydów. W większości tego typu przypadków był to niestety donos. Widać, był on dla Niemców na tyle prawdopodobny, że przyjechali i znaleźli ukrywanych Żydów. Być może zrobił to ktoś, komu zależało na pieniądzach i poświęcił życie 7 niewinnych osób za garść srebrników. Prawdy raczej już nigdy nie poznamy.

Powojenne losy rzuciły Jana Proczka oraz jego rodzinę wraz z siostrą Aleksandrą na Pomorze. Nie zapomnieli oni jednak o tragedii, która ich spotkała. Jan Proczek wraz ze swoją siostrą Aleksandrą postawili swoim rodzicom oraz rodzeństwu pomnik na cmentarzu parafialnym w Łaskarzewie.

Niestety pomnik na cmentarzu parafialnym jest jedyną pamiątką po tej rodzinie. Mimo upływu 66 lat, nie została należycie uczczona pamięć o polskiej rodzinie, która zginęła tylko dlatego, że pomagała swoim sąsiadom. Niewątpliwie należałoby powziąć działania zmierzające do upamiętnienia tego bohaterskiego czynu w sposób nawet symboliczny.
Bardzo ważne jest, aby oprócz upamiętnienia rodziny Proczków, dokonać ekshumacji i pochówku Żydów którzy zostali zastrzeleni podczas ucieczki. Do dnia dzisiejszego zamiast na kirkucie, spoczywają w miejscach w których zostali zastrzeleni.

W dobie wmawiania i oskarżania Polaków o antysemityzm oraz kolaborację z wrogiem, publiczne przywrócenie pamięci o ludziach, którzy za pomoc Żydom zostali zamordowani, mogłoby pomóc w budowaniu wizerunku Polski i Polaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz